Od 2015 roku wygrywa wszystkie mistrzostwa Polski, ale w tym roku wszedł na najwyższy poziom już nie krajowy, a światowy. Trzy tygodnie temu pobił własny rekord Polski wynikiem 89,55 metra, co na poprzednich igrzyskach w Rio de Janeiro dałoby mu srebrny medal. – Tokio? Interesuje mnie tam złoto – mówi Marcin Krukowski, najlepszy polski oszczepnik.
W czwartek Krukowski powalczy o swój kolejny złoty medal mistrzostw Polski. – Mistrzostwa Polski seniorów wygrywam od 2015 roku, a ogólnie nieprzerwanie mistrzostwa Polski, idąc poszczególnymi kategoriami, od 2009 roku. Czy czuję presję? Ewentualnie tą wywołana przez samego siebie, bo jestem coraz bardziej głodny dalekich rzutów. Bardzo dalekich! – mówi oszczepnik.
Mistrzostwa Polski są tylko kolejnym krokiem do tego, co najważniejsze w tym sezonie – igrzysk olimpijskich w Tokio. – Plan przygotowań do igrzysk jest od dawna opracowany i przygotowany tak, bym wtedy rzucał daleko. Od kilku lat analizujemy różne metody treningowe i reakcje mojego organizmu, a dzięki tym obserwacjom wyciągamy wnioski i umiemy się przygotować na ważne zawody – dodaje Krukowski.
Jak idealnie trafić z formą? Ze słów Krukowskiego wynika, że wie, jak to zrobić. – Przygotowanie mojego organizmu do dalekich rzutów trwa kilka dni. Przede wszystkim trzeba zejść z dużych obciążeń. Tak właśnie będzie wyglądała nasza ostatnia droga do igrzysk. Najpierw przede wszystkim regeneracja po ciężkich treningach i szlifowanie formy. Mogą się pojawić jakieś mocniejsze akcenty, ale w śladowych ilościach – tłumaczy zawodnik.
Patrząc na tegoroczne starty można spodziewać się po Krukowskim bardzo wiele, bo jego rzuty są nie tylko dalekie, ale i równe. – Skąd ta forma? Przede wszystkim stąd, że w okresie przygotowawczym już rzucałem bardzo daleko, a po pewnych zmianach w treningu dorzuciłem ponad pięć metrów do wyników treningowych. To dało mi bardzo dużą pewność siebie. Po prostu czuję, że to jest mój sezon i widzę, że jestem w gazie! – dodaje.
Co ciekawe, trenerem Krukowskiego jest jego ojciec – Michał. Między ojcem, a synem często bywa bardzo napięta atmosfera, ale wiadomo, że obaj mają absolutnie wspólny cel – igrzyska. – Czy tata jest zadowolony? Trener nigdy nie jest zadowolony, przecież to mój ojciec. A tak poważnie mówiąc, to czasem pochwali, ale dba o to, żebym miał coraz wyższe cele – mówi Marcin.
Jak będą wyglądały ostatnie dni przed startem w Tokio najlepszego polskiego oszczepnika?
– Cały miesiąc spędzimy w Centralnym Ośrodku Sportu w Spake razem z moim ojcem i trenerem Piotrem Maruszewskim. Będzie tylko jedna mała przerwa na Festiwal Rzutów Kamili Skolimowskiej, który odbędzie się w COS Cetniewo – mówi Krukowski.
Eliminacje w rzucie oszczepem mężczyzn w Tokio zaplanowano na 3 sierpnia. Finałowy konkurs oszczepników – miejmy nadzieję, że z udziałem Marcina Krukowskiego – odbędzie się cztery dni później.