Do Igrzysk Olimpijskich w Tokio pozostały już niespełna dwa miesiące. Na ostatniej prostej przed najważniejszą imprezą sezonu wioślarze z czwórki bez sternika budują formę w Centralnym Ośrodku Sportu w Wałczu.
Zanim wyjazd do Japonii, zawodnicy będą mogli sprawdzić postępy w swojej pracy we włoskiej Sabaudii, gdzie w weekend od 4 do 6 czerwca rozegrany zostanie III Puchar Świata. Na poprzednim, w Lucernie, złoci medaliści mistrzostw świata oraz wicemistrzowie Europy z 2019 roku spisali się poniżej oczekiwań, zajmując szóste miejsce. – To trochę wypadek przy pracy, ale też pokazujący nam, że jest nad czym pracować – powiedział wioślarz Marcin Brzeziński. – Uświadomiło nam to, że inni też nie śpią i nie czekają w hangarze na sam start, tylko pracują i mocno się przygotowują – dodał. Jego zdaniem do doszlifowania formy potrzeba im spokoju.
– Ostatni PŚ to na pewno bodziec i motywacja, choć uważam, że ciężko trenujemy i bez tego – stwierdził Michał Szpakowski. Jak dodał, kwiecień i maj upłynęły trudno, ale było to także związane z chorobami i kontuzjami zawodników, co powodowało zmiany w osadzie. – Na treningach nie do końca mogliśmy złapać swobodne płynięcie, ale to jest spowodowane dyspozycją. Wydaję mi się, że jest coraz lepsza i fizycznie każdy z nas na ergometrze jest najmocniejszy w swojej karierze. Tylko trzeba to przełożyć na wodę, a każdy, kto pływa czy w kajakach czy wiośle, wie, że to nie jest takie proste. Nie do końca jest tak, że jak się czujesz w 100% przygotowany fizycznie, to te czucie wody jest to samo – zauważa.
Przed IO w Tokio najważniejsze jest poprawienie elementów, które dziś szwankują. – Musimy popracować nad zgraniem w ostatniej fazie wyścigu. Sam początek, ponad połowa wyścigu, była dobra w naszym wykonaniu. Zabrakło nam trochę na końcu. Mamy jeszcze czas na to, żeby przygotować się fizjologicznie, a na tym zgrupowaniu dużo pracujemy nad techniką, żeby na ostatnich metrach ta jazda nam się nie rozjechała – powiedział Brzeziński. Wioślarz uważa, że wiedzą co zrobić, aby postęp było widać już na PŚ, ale przede wszystkim na IO.
Podobnie jak kajakarze, wioślarze wybrali na miejsce przygotowań przed ważnymi zawodami Centralny Ośrodek Sportu w Wałczu. – Cieszy nas to, że warunki, które możemy zapewnić zawodnikom są na tyle dobre, że są przez nich doceniane – stwierdził zastępca dyrektora COS Wałcz Jan Grzymała. – Staramy się, żeby te grupy kadry seniorskiej, olimpijskiej, były traktowane na innych warunkach. Mają specjalną stołówką, którą dla nich wydzieliliśmy, aby mogli spokojnie przygotowywać się do najważniejszych zawodów w tym roku – dodał. Obie dyscypliny zdaniem dyrektora są medalodajne, co jest efektem ich codziennego trudu w przygotowaniach.
Wioślarze deklarują, że na IO będą w najwyższej formie. – Patrząc na nasze roczniki, na wiek, można śmiało przypuszczać, że to będą jedne z naszych ostatnich igrzysk, dlatego fajnie byłoby taką wisienkę na tort dorzucić – powiedział Brzeziński. Polacy wierzą w sukces, ale nie lekceważą rywali. – Nie ma wolnych osad – uważa Szpakowski, przypominając, że na IO będzie tylko 10 najlepszych. – Każdego trzeba brać na poważnie i podchodzić do startu w 100% skupionym i z dużym respektem – uzupełnia.