Piątek, 22. Listopad 2024

Robert Urbanek: "Igrzyska są co cztery lata i rządzą się własnymi prawami"

Robert Urbanek

Zapraszamy na wyjątkowy wywiad Centralnego Ośrodka Sportu z Robertem Urbankiem doświadczonym lekkoatletą, olimpijczykiem, brązowym medalistą mistrzostw świata i Europy, specjalistą w rzucie dyskiem. Reprezentującym Polskę na licznych zawodach międzynarodowych.

COS: Jak wyglądała Twoja droga do lekkoatletyki i co skłoniło Cię do wybrania tej dyscypliny?

Robert Urbanek: Moją mocną stroną na pewno były moje predyspozycje fizyczne, zwłaszcza wzrost, na co zwracali uwagę moi nauczyciele wychowania fizycznego. Początkowo nie przejawiałem zainteresowania sportem ani treningami, brakowało mi naturalnej pasji do sportu. Na pierwsze SKS-y zacząłem chodzić w szóstej klasie szkoły podstawowej i nie przekonałem się do nich. Na treningach ćwiczyliśmy bieg przez płotki, grę w koszykówkę itd. I zrezygnowałem z tego, dopiero w gimnazjum postanowiłem dać sobie drugą szansę. Miałem też szczęście, że w moim rodzinnym mieście Łęczycy istniał świetny klub lekkoatletyczny i tam w pierwszej klasie gimnazjum zacząłem rozwijać swoje umiejętności sportowe. Początki były trudne, nie byłem wyjątkowo usportowiony. Po roku chodzenia na treningi — trochę w kratkę — złapałem bakcyla, mocno się zawziąłem i w momencie, kiedy zdobyłem swój pierwszy medal na Mistrzostwach Polski młodzików, pamiętam to był taki mały przełom, że może jednak warto trenować.

Innymi słowy, ważne jest spotkać odpowiednich ludzi na swojej drodze?

Tak, myślę, że miałem to szczęście, ten fajny klub w rodzinnym mieście gdzie wszystko się zaczęło. I rzeczywiście tak, czasami, trzeba młodzież trochę mobilizować, jeżeli się widzi w kimś potencjał. Później, kiedy przychodzą pierwsze sukcesy, można podjąć decyzję czy jest chęć, żeby to kontynuować.

Jakie wyzwania i trudności napotkałeś podczas swojej kariery sportowej i jak sobie z nimi radziłeś?

Było wiele wyzwań, rodzice bardziej motywowali mnie w stronę nauki. Na początku zastanawiałem się, gdzie powinienem studiować i wybrałem Uniwersytet Warszawski. Przeprowadziłem się do Warszawy, uznałem, że to tam znajdę najlepszych trenerów — w tym czasie Piotrek Małachowski trenował już w Warszawie z trenerem Witoldem Suskim — był też ośrodek rzutowy Polskiego Związku Lekkiej Atletyki. Starałem się łączyć treningi z nauką, tak wyglądało moje życie przez trzy lata. Pierwszym przełomem był rzut na odległość 62 metrów, to był moment, gdy zacząłem myśleć o zawodowym uprawianiu sportu. Wtedy postanowiłam dać sobie roczną przerwę na studiach. Po uzyskaniu licencjatu przeszedłem na studia zaoczne i zacząłem też intensywniej przygotowywać się sportowo. Ostatecznie, gdy skończyłem studia, byłem już finalistą mistrzostw świata i mogłem się z tego utrzymać. To był moment, w którym wiedziałem, że chcę uprawiać ten sport i skupiłem się na tym w 100 procentach.

Jakie emocje towarzyszyły Ci podczas występów na najważniejszych sportowych imprezach i zdobywaniu medali?

Pamiętam, jak zdobyłem pierwszy medal w Zurychu na mistrzostwach Europy, wtedy pomyślałem, że będę miał pamiątkę, którą będę mógł się pochwalić, że udało mi się coś osiągnąć w tym sporcie. Oczywiście są niespełnione ambicje w związku z igrzyskami, gdzie też miałem szansę na wysoką pozycję. Spaliłem dość daleki rzut w eliminacjach i nie udało się. Może z medalem nie byłoby tak prosto, ale miałem szansę być o wiele wyżej niż ostatecznie wyszło. Igrzyska są co cztery lata i rządzą się własnymi prawami, dużo zależy od dyspozycji danego dnia.

À propos igrzysk, przygotowujesz się, do w przyszłorocznej Olimpiady w Paryżu?

Tak, przygotowuje się do kolejnych igrzysk. W przyszłym roku mamy mistrzostwa Europy w Rzymie i igrzyska w Paryżu, nie wykluczam, że to będzie mój ostatni sezon w karierze. Mam już 36 lat, wiekowo jestem już seniorem, jeśli chodzi o sport. Aczkolwiek, czuje się zdrowy, przygotowuje się bardzo intensywnie, czuje, że mogę powalczyć i stawiam wszystko na jedną kartę.

Czy masz jakąś specjalną dietę, która Ci pomaga?

Jeżeli chodzi o stricte trzymanie diety, to nie mam specjalnego planu żywieniowego. Miotacze i osoby, które zajmują się rzutami, mają — jeśli chodzi o te aspekty — trochę lżej niż biegacze albo sprinterzy, nie muszą się aż tak pilnować. U nas tkanka tłuszczowa może być trochę większa, w zimę możemy nabrać masy i wraz z ciężkimi treningami gubimy ją. Uważam, że każdy sportowiec powinien mieć świadomość odżywiania, wiedzieć co jest dobre, a co złe. Powinien wiedzieć jak skomponować sobie talerz i jak zdrowo się odżywiać, żeby mieć siłę i energię. I myślę, że taką wiedzę przez lata udało mi się nabyć, ale bez ekstremalnych przegięć, ani w jedną, ani w druga stronę. Raczej jest to wszystko na zdrowo.

Czy jest jakiś szczególny trening, który według Ciebie pomaga w osiągnięciu sukcesu?

Na przestrzeni lat dużo eksperymentowałem, jeżeli zawodnik zatrzymuje się na jakimś poziomie, a chce wejść wyżej, to musi coś zmienić, nie może powtarzać tego samego, bo to nie daje już takiego efektu, jak dawało kiedyś. Cały czas staram się wprowadzać drobne zmiany, nanosić poprawki z lepszym czy gorszym skutkiem. Jeżeli chodzi o tajniki treningu, to dużo pracujemy, przede wszystkim chodzi o siłownię, o sprawność, o rzuty na zewnątrz, z reguły obserwujemy też, jak trenuje świat i porównujemy się plus-minus. Oczywiście to wygląda podobnie. Ćwiczenia mogą się od siebie delikatnie różnić, jedni robią trochę więcej rzutów, inni potrzebują więcej siłowni i trochę więcej pobiegać, ale trening jest w zasadzie dość podobny, jeżeli chodzi o tę konkurencję.

Czy rzut dyskiem jest kontuzjogennym sportem?

Każdy sport jest kontuzjogenny, jeżeli nie jest się odpowiednio przygotowanym. Jeśli robi się coś ponad siły, łatwo wtedy o kontuzje. Dlatego wychodzę z założenia, że w momencie, kiedy jest sezon przygotowawczy i nie mamy treningów na hali, to wykorzystuję dłuższy okres, żeby wykonać wszystkie ćwiczenia specjalistyczne i prozdrowotne, nie tylko, te, które ukierunkowują nas na wynik, ale też dają nam trochę zdrowia. Sekretem długowieczności jest po prostu dbanie o gibkość ciała, rozciąganie, mobilność, staram się do tego podchodzić profesjonalnie. Dlatego tak długo udało mi się przetrwać bez poważnej operacji. Oczywiście po drodze miałem dużo kontuzji, ale z każdej udało mi się wyjść, pracując z fizjoterapeutami. Na poziomie profesjonalnym jest to kontuzjogenny sport i łatwo złapać uraz, jeśli trenuje się na granicy ludzkiej wytrzymałości. Staram się wyczuwać te momenty, kiedy jest już za ciężko i odpuścić, żeby nie przegiąć. Czasami zdarza się, że emocje biorą górę i można trochę przekroczyć granicę dokładając na sztangę, albo oddając jeden rzut za dużo i pojawia się uraz i trzeba z nim walczyć. Jest to wpisane w sport profesjonalny, w każdą konkurencję i dyscyplinę.

Dużo czasu spędzasz w Centralnym Ośrodku Sportu, jak oceniasz infrastrukturę ośrodków czy dobrze Ci się tutaj trenuje?

Jeśli chodzi o Spałę to pod względem infrastruktury, jest to świetny ośrodek, kompleksowy, wszyscy tu przyjeżdżają, żeby trenować. Jest dużo miejsca, każdy ma wydzieloną swoją strefę. Mamy przede wszystkim — jeżeli chodzi o rzut dyskiem — wiatę, która chroni przed wiatrem, przed deszczem i można z niej rzucać, co bardzo ułatwia trening zimowy. Jeżeli chodzi o trening rzutowy, to kiedy trenujemy w Warszawie, jest nam o wiele trudniej. Nawet jeśli, pada śnieg i deszcz przyjeżdżamy do COS OPO Spała i możemy rzucać na zewnątrz, pod dachem. Więc to jest na pewno ten duży plus. Inaczej się trenuje na obozie czy zgrupowaniu, gdzie są przygotowane dobre posiłki, gdzie mamy wszystko zapewnione i możemy skupić się tylko na treningu i nic nas nie rozprasza, jesteśmy w stanie się przygotowywać konkretnie do zawodów.

Jak wygląda Twój dzień przed ważnymi zawodami?

Przed zawodami zawsze staram się robić wizualizację, wyobrazić sobie co będę robił, jak będzie wyglądała rozgrzewka i przede wszystkim jak technicznie będzie wyglądał rzut. Mam swoje treningi, które lubię robić przed zawodami, czasami to się bardziej sprawdza, czasami trzeba wprowadzać w sezonie jakieś korekty, ale na pewno mam jakieś sekwencje ćwiczeń, treningów, które wykonuje dzień wcześniej albo dwa dni wcześniej, połączonych z odpoczynkiem, które później mają dać jak najlepszy efekt.

Czy widzisz siebie w sporcie dalej np. w roli trenera?

Mam kilka opcji na przyszłość, ale na razie nie chcę o nich głośno mówić. Widzę siebie w sporcie, być może jako trener. Jednak to jeszcze wstępne plany, na razie skupiam się na igrzyskach.

Jakiej rady mógłbyś udzielić młodym sportowcom dążącym do osiągnięcia sukcesu?

Sport uczy dyscypliny, regularności — przede wszystkim regularności ćwiczeń — i moja rada dla młodzieży jest taka, że warto trenować, bo poznaje się świat, poznaje się nowych ludzi. Człowiek uczy się o zdrowiu, uczy się swojego ciała i jest to naprawdę fajna przygoda. Coś, co na pewno pomaga w przyszłości i pomaga budować pewność siebie. Jest też mnóstwo pomniejszych korzyści. Dzisiejsza młodzież lubi spędzać czas przed komputerem i smartfonem. Nie należy iść w ekstremalne rozwiązania i zabraniać tego, tak będzie wyglądała nasza przyszłość, ale nie zapominajmy, że jesteśmy ludźmi i potrzebujemy naszego ciała, by funkcjonować i być zdrowym. Harmonia między ciałem i umysłem powinna być zachowana.

Czego możemy Ci życzyć?

Finału na igrzyskach.

Tego, też Ci życzymy.

 

Partnerzy

Ilość wyświetleń: 1622