– Od czasu igrzysk w Rio de Janeiro zebrałem bardzo wiele doświadczenia i jestem dziś pod każdym względem lepszym zawodnikiem – mówi Wojciech Nowicki, jeden z polskich kandydatów do medalu olimpijskiego w Tokio. Brązowy medalista z Rio w rzucie młotem, razem z czterokrotnym mistrzem świata Pawłem Fajdkiem, zamierza 4 sierpnia stanąć na podium w Tokio.
– Może to nieskromnie zabrzmi, ale jestem spokojny. Sezon dobrze przebiega, technika jest stabilna, dobrze się czuję, nie mam kontuzji. Mam nadzieję, że to zaowocuje tym, że spokojny wejdę do koła w Tokio i zrobię, co do mnie należy, czyli rzucę daleko – mówi Nowicki.
Nie ma drugiej konkurencji w trakcie igrzysk w Tokio, gdzie reprezentanci Polski byliby takimi faworytami do podium, jak Fajdek i Nowicki. Obaj mają w tym roku mają dwa z trzech najlepszych wyników na świecie – Fajdek w maju na Stadionie Śląskim rzucił 82,98 m, a Nowicki, tuż przed wylotem do Tokio, uzyskał wynik 81,36 podczas Festiwalu Rzutów im. Kamili Skolimowskiej w Centralnym Ośrodku Sportu w Cetniewie.
– To, że Paweł dobrze startuje mnie dopinguje, żeby z nim walczyć. Chcę, żeby wiedział, że musi się ze mną liczyć. Myślę, że z jego strony jest to samo i być może właśnie z tego wynika fakt, że obaj daleko rzucamy. Trzeba się z tego cieszyć, że Polacy brylują w naszej konkurencji – dodaje Nowicki.
W przeciwieństwie do Fajdka, który od wielu lat jest czołową postacią światowego rzutu młotem, a nie może potwierdzić tego tylko na jednej imprezie – igrzyskach olimpijskich – Nowicki ma już w dorobku olimpijski krążek. W Rio de Janeiro wynikiem 77,73 uzyskał brązowy medal, przegrywając srebro o zaledwie sześć centymetrów.
– Szczerze mówiąc z Rio wiele nie pamiętam, bo działo się bardzo wiele i było strasznie dużo emocji. Przeżywałem bardzo duży stres, bo wiedziałem, że jestem w stanie powalczyć o medal olimpijski. Bardzo się z tego cieszyłem, choć pewnie na początku nie umiałem tego pokazać. Pamiętam, że jeszcze w trakcie wywiadów po zejściu ze stadionu żyłem tymi emocjami – wspomina młociarz.
Dziś jest blisko kolejnego celu, czyli medalu igrzysk w Tokio. Szansa jest bardzo duża, bo Nowicki rzuca w tym sezonie nie tylko daleko, ale i bardzo równo, a różnice w jego wynikach są bardzo niewielkie. – Mam nadzieję, że w porównaniu do startu sprzed pięciu lat będzie dużo lepiej. Przede wszystkim skupiam się na tym, żeby rzucać dalej, bo jestem pięć lat starszy i bardziej doświadczony. Po drodze było przecież kilka dużych imprez międzynarodowych, więc miałem gdzie zebrać doświadczenia, nauczyć się kilku rzeczy, czy poprawić technikę. Mogę dziś powiedzieć, że jestem lepszym zawodnikiem pod każdym względem – dodaje.
Igrzyska w Tokio odbywają się bez udziału kibiców, co dla wielu zawodników może być sporą przeszkodą. Są bowiem sportowcy, którzy nie są w stanie zmobilizować się do rywalizacji na sto procent możliwości przy pustych trybunach. Nowicki też żałuje, aczkolwiek podkreśla, że nie będzie miał problemów z tym, by się do tego dostosować, podobnie jak do wszystkich innych obostrzeń związanych z pandemią koronawirusa.
– Przykro, że nie będzie kibiców, bo oni tworzą atmosferę na stadionie. Decyzja rządu japońskiego jest najważniejsza, a my musimy się dostosować. Wiadomo, że środki bezpieczeństwa są ogromne i każdy będzie się musiał dostosować, żeby nie wylecieć z igrzysk. Każdy będzie skupiony na swoim starcie, a to wszystko zejdzie na dalszy plan – zapewnia.
Zmagania lekkoatletów podczas 32. Igrzysk Olimpijskich Tokio 2020 rozpoczną się 30 lipca. Eliminacje konkursu rzutu młotem zaplanowano na 2 sierpnia, a finał odbędzie się dwa dni później.